niedziela, 1 września 2013

Ideał.

Pierwszy raz nad pojęciem ideał zaczęłam zastanawiać się 3 lata temu, gdy zaczęłam wędrować po bezdusznych sieciach internetu.
Oglądałam różne photoblogi, zdjęcia z google, tumblry..
Te dziewczyny były piękne, ale jednak nie idealne.
Wtedy postawiłam sobie jasny cel, wiem jak chcę wyglądać, by czuć się idealna.
1. Waga.
Nie może przekraczać 40kg. Wolałabym trochę mniejszą, ale to chyba niemożliwe. Wystające kości są piękne. Jestem dość wysoka jak na swój wiek, bo całe 164cm, więc chude nóżki..eh, marzenie.
2. Twarz
Czarne oczy. Chodziłam do zerówki z dziewczyną, która miała czarne oczy. Są przepiękne i nikt mi kurwa nie powie, że nie. Usta pełne, ładnie zakonturowane, w różowawym odcieniu. Uwydatnione kości policzkowe. Brwi mogłyby być jaśniutkie i małe, bo poprawiam je kredką..
3. Skóra
Jak najcieńsza. Bladość wielu przeraża, a dla mnie jest piękna.
Czy to ideał?
Mój,owszem.
Nie potrafię opisać czyjegoś wyglądu.
Jedynie swój - jedno wielkie gówno.

sobota, 31 sierpnia 2013

Dlaczego tak bardzo nienawidzę siebie?

Nie wiem kiedy nastąpił ten moment, gdy całkowicie przestałam akceptować siebie.
Na początku nie pasowały mi tylko wielkie uda i znamię na brwi.
Teraz nienawidzę brzucha, ud, bioder, łydek, pleców, barków, łopatek, policzków, oczu, włosów, szyi..
Nienawidzę SIEBIE.
Próbuję się jakoś zmieniać, dopasowywać do innych, ale wciąż to co podoba mi się u innych, nie podoba mi się u mnie.
Jestem gorsza? Pewnie tak. Zawsze byłam.
Czasem chciałabym rozciąć miejsce, które jest obrzydliwe w moim ciele, rozerwać skórę w dwie strony, wyciągnąć całe mięso i oglądać swoje kości.
Kości są piękne, zwłaszcza gdy słodko wystają z kobiecego ciała.
Dlaczego moje chowają się pod warstwą tej odpychającej skóry?
Może boją się życia, ale ja też się boję..
Boję się przebywania z ludźmi i tego, że powiem coś nie tak.
Eh.......

piątek, 30 sierpnia 2013

Pierwsza ranka.

Każda przygoda zaczyna się niewinnie. Tak właśnie było i ze mną.
Zaczęło się od zwiększenia mojej wagi.
Trochę się przy tym załamałam, bo czułam się jak gówno. Dalej się tak czuję.
Założyłam pierwszego tumblra i photobloga. Miałam swoje 400 obserwatorów na tumblrze.
Założyłam więc drugiego, smutnego, strasznego, dołującego.
Codziennie oglądałam zdjęcia chudych, pięknych dziewczyn i coraz bardziej nienawidziłam swojego ciała.
Potem doszły problemy w szkole, pogorszenie się moich stosunków z rodzicami.. Znowu było coraz gorzej i gorzej...
W końcu straciłam wszystko. Byłam samotna, a jedynie internet mnie akceptował.
Postanowiłam jakoś uwolnić swoje uczucia, a razem z nimi krew.
Pocięłam się zwykłym szkłem znalezionym na ulicy, pamiętam to do dziś.
Działo się to 3 lata temu, teraz jest gorzej.
Moje rany to nie małe zadrapania, tylko takie przy których widać wystające mięso.
Obrzydza mnie wciąż patrzenie w lustro, lecz blizny mnie nie oszpecają.
Podobają mi się, a nawet je lubię.
Powstają na miejscach, których szczególnie w sobie nienawidzę.
Odwracają uwagę od grubego ciała, którym muszę się "posługiwać".
Nigdy nie liczyłam ran, bo przeraża mnie to.
Chyba tyle na temat mojego "pierwszego razu".
Uroniłam łzę, która jest jedna. Zawsze na początku coś jest pojedyncze.
Później się mnoży i nagle nie wiadomo jak, wszędzie jest tego pełno.